Mueller starł się z dziennikarzem: Cieszę się, że pan się tak troszczy o Donalda Tuska
Zgromadzeni na konferencji rzecznika prasowego rządu przedstawiciele mediów wiele ze swoich pytań poświęcili kwestii komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce. Ustawa w tej sprawie często nazywana jest skrótowo „lex Tusk”, ponieważ uważa się, że jej celem jest dyskredytowanie głównego oponenta na opozycji, poprzez wiązanie go z rzekomo prorosyjską polityką.
Rzecznik rządu zdziwiony nazwą „lex Tusk”
Piotr Mueller musiał zapewniać dziennikarzy, że komisja nie naruszy trójpodziału władzy, ponieważ jej decyzje będą musiały zostać potwierdzone jeszcze przez sąd. Dodawał, że nie staną też na przeszkodzie kandydatom w jesiennych wyborach parlamentarnych, bo nie będą wiążące przed weryfikacją sądową. Wciąż jednak w grę wchodzić mogą kwestie wizerunkowe oskarżanych przez ten organ polityków.
W pewnym momencie rzecznik rządu stwierdził, że nie rozumie oporów opozycji i ciągłego nazywania ustawy „lex Tusk”. Dziwił się, że akurat to nazwisko wiązane jest przez dziennikarzy z kwestią rosyjskich wpływów w Polsce. Zapewniał też, że w ustawie ani razu nie pada nazwisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
Spór o nazwisko Tuska w tekście ustawy
Pod koniec konferencji uwagę w tej kwestii zwrócił mu jeden z dziennikarzy. – W międzyczasie sprawdziłem projekt. Jakby co, to w uzasadnieniu do projektu pada nazwisko Donald Tusk – oświadczył, znajdując wyraźną sugestię ze strony autorów dokumentu. – Z tego co mi się wydaje, to ustawa jest źródłem prawa w Polsce – ripostował niewzruszony Mueller.
– Oczywiście, ale uzasadnienie jest jej ważnym elementem, prawda? – dopytywał dziennikarz. – Panie redaktorze, cieszę się, że pan się tak troszczy o Donalda Tuska – rzucił Mueller. – Zupełnie nie, po prostu weryfikuję słowa przedstawiciela władzy – usłyszał w odpowiedzi. – Jeszcze raz powtórzę, w ustawie nie pada słowo „Donald Tusk” – zaznaczał polityk. – Tak, w samych zapisach ustawy rzeczywiście nie... – potwierdził dziennikarz. – Dziękuję bardzo, że pan to przyznał – zamknął temat przedstawiciel rządu.